ETR
01 lipca 2020 Ida Haendel nie żyje

30 czerwca 2020 roku, w Miami, odeszła Ida Haendel – wielka dama skrzypiec. Miała 91 lat. A może 92, 96 lub 97?  Podobno miała kilka aktów urodzenia z różnymi datami. 

Ona sama opowiadała, że to zamieszanie z datami zrodziło się w 1937 roku w Londynie, gdy miała wystąpić jako cudowne dziecko w Covent Garden. W ostatniej chwili zapadła jednak decyzja, że dzieci poniżej 14 roku życia nie mogą wziąć udziału w koncercie. Ale wtedy agent Idy wraz z jej ojcem przekonali organizatorów, że ona właśnie tyle ma… 

Na pewno urodziła  się w Chełmie, w żydowskiej rodzinie. Miała trzy lata, gdy zaczynała grać na skrzypcach. Uczyła się u najlepszych – u Carla Flescha i  George’a Enescu. I szybko rozpoczęła  tryumfalny marsz przez najlepsze sale koncertowe świata i granie z najznamienitszymi orkiestrami.

Dwukrotnie (w 1986 i 2006 roku) była jurorką Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu. A dużo wcześniej – jego laureatką. W pierwszej edycji tego konkursu, która odbyła się w 1935 roku w Warszawie zdobyła siódme miejsce. Najlepsze w polskiej ekipie. 

Miałam wówczas osiem lat – nie mogę kłamać i mówić, że był to najważniejszy konkurs w moim życiu. Ja go nie bardzo pamiętam – kazali grać najlepiej jak potrafię, no to grałam – opowiadała w  2006 roku z rozbrajającą szczerością. 

Z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej wystąpiła w Auli Uniwersyteckiej 3 listopada 2006 roku. Publicznością zawładnęła już w chwili wchodzenia na estradę, podczas którego szarmancko towarzyszył jej Łukasz Borowicz debiutujący wówczas z Poznańskimi Filharmonikami.  Pod jego batutą zagrała Koncert skrzypcowy d-moll Jeana Sibeliusa. Nic dziwnego, że wybrała ten utwór  – wszak przez cale życie uchodziła za niezrównaną,  najlepszą na świecie jego interpretatorkę. 

Niestety, nie poznałam osobiście Sibeliusa, choć wiele osób tak myśli  opowiadała. – Ale dostałam od niego nadzwyczajny list. To było po moim koncercie w Helsinkach, którego on słuchał przez radio w swoim domu w Järvenpää. Gratuluję pani – napisał – wspaniałego wykonania mojego koncertu, ale sobie jeszcze bardziej, że mój koncert znalazł skrzypaczkę, która tak potrafi go wykonać… 

Bo Ida Haendel w swym artystycznym życiu zawsze była wierna zasadzie, że skrzypek nie powinien tworzyć czegoś nowego, lecz być lojalnym wobec kompozytora, że musi mieć – tak jak ona – ogromny szacunek do partytury. 

– To kompozytor jest najważniejszy. My jesteśmy tylko odtwórcami mającymi jak najdokładniej przekazać to, co on stworzył. Ojciec powtarzał mi, że partytura to książka, którą trzeba umieć czytać. Robię więc wszystko, co w mojej mocy, by zadowolić kompozytora, ale nie wiem czy mi się to udaje. Nie mogę przecież zapytać Wieniawskiego czy Bacha, czy ich dobrze gram. Może kiedyś, tam na górze, ich zapytam…. . 

Może teraz zapyta…?

* Wypowiedzi Idy Haendel pochodzą z artykułu Anny Plenzler Dama ze skrzypcami (Kaleidoscope, styczeń 2007).