aktualności
Festiwal Krzyżowa-Music, którego jest Pani współtwórczynią i dyrektorką artystyczną, w tym roku odbywa się po raz dziesiąty. Skąd wziął się pomysł na festiwal muzyczny właśnie w takim miejscu?
Zbiegły się tutaj dwie rzeczy: wieloletni kontakt z doktorem Matthiasem von Hülsenem, którego poznałam jako nastolatka, gdy zaprosił mnie do udziału w cyklu koncertowym „Junge Elite” na Festspiele Mecklenburg-Vorpommern, jednym z wiodących niemieckich letnich festiwali, którego jest założycielem i byłym dyrektorem. Drugą rzeczą było regularne uczestnictwo w Marlboro Music Festival w stanie Vermont w Stanach Zjednoczonych, co ukształtowało mnie zarówno muzycznie, jak i osobowościowo.
W Krzyżowej obie te rzeczy nagle, całkiem naturalnie, się zazębiły. Majątek Krzyżowa, wcześniej znany pod nazwą Kreisau, należał niegdyś do rodziny von Moltke, a Helmuth James i Freya von Moltke byli przyjaciółmi jednego z założycieli Marlboro Music Festival, pianisty Rudolfa Serkina. Matthias von Hülsen z kolei ma rodzinne powiązania z rodziną von Moltke.
Dokładnie 35 lat temu, po mszy pojednania, podjęto decyzję o odbudowie zniszczonego w trakcie II wojny światowej majątku Krzyżowa – dzisiaj pełni on rolę popularnego centrum spotkań i wymiany młodzieży. Wydawało się zatem, że to idealne miejsce, by zebrać w nim pół setki muzyków, którzy będą zgłębiać tajniki kameralistyki, a i poznają historię Kreisau/Krzyżowej.
Ważnym elementem Krzyżowa-Music Festival są warsztaty. Czy to wynik mariażu Pani artystycznych osiągnięć i edukacyjnej działalności, które Pani znakomicie łączy?
Duży wpływ na charakter festiwalu Krzyżowa Music miały moje doświadczenia wyniesione z festiwalu Marlboro Music: pojechałam tam jako muzyczna „juniorka” i miałam możliwość pracy nad szerokim spektrum muzyki kameralnej, zarówno ze wspaniałymi kolegami „juniorami”, jak i z legendami kameralistyki tamtych czasów. Wszyscy jednak – i ci młodzi, i ci starsi – byli muzycznie otwarci na innych, a proces odkrywania muzyki odbywał się na oczach wszystkich. Prawie nigdy nie czuło się owej atmosfery kursów mistrzowskich, i to mimo faktu, iż taki, na przykład, Arnold Steinhardt (były prymariusz Guarneri String Quartet) miał bardzo wiele do przekazania swym młodszym kolegom. Zawsze był jednak otwarty na wszelkie sugestie z ich strony.
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim nastawieniem do tworzenia muzyki; szalenie mi się to spodobało założenie, że muzyczna podróż i artystyczny rozwój jednostki to trwający całe życie proces uczenia się, zaś wszystkie pokolenia mogą się od siebie uczyć i wzajemnie się inspirować.
Jako solistka może się Pani poszczycić grą ze znakomitymi orkiestrami pod batutą takich dyrygentów jak Claudio Abbado, Daniel Barenboim, Charles Dutoit, Lorin Maazel, Kent Nagano… Ale zarazem jest Pani bardzo aktywna jako kameralistka. Co pasjonuje Panią w grze z orkiestrą symfoniczną, a co w zespole kameralnym?
Przede wszystkim, poczytuję sobie za wielkie szczęście, iż przez większą część mojej muzycznej podróży dane mi było grać zarówno z orkiestrami symfonicznymi, jak i z zespołami kameralnymi. Wydaje się, że eksplorowanie kameralnej twórczości jakiegoś kompozytora często umożliwia lepszy wgląd w jego wewnętrzny świat. Dlatego znając jego repertuar kameralny, mam poczucie, iż poznaję go lepiej, a to może tylko pomóc w „dotarciu” do jego repertuaru orkiestrowego.
Oczywiście, istnieją utwory, jak na przykład koncerty skrzypcowe Mozarta czy Paganiniego, w których role solisty i orkiestry są rozpisane bardziej „hierarchicznie” niż, powiedzmy, w koncertach skrzypcowych Brahmsa czy Bartóka, gdzie niektóre z partii solowych w orkiestrze są równie istotne, jak solowa partia samych skrzypiec.
Generalnie jednak podejście do muzyki symfonicznej i kameralnej nie różni się aż tak bardzo. Przynamniej, na poziomie wykonawczym: wszystko sprowadza się do słuchania i reakcji na to, co grają inni.
Od najmłodszych lat gra Pani i występuje także ze swoją siostrą Nicole Hagner, która jest pianistką. Czy wywodzicie się Panie z muzycznej rodziny?
Oboje moi rodzice są muzykalni i uwielbiają muzykę, lecz nigdy nie myśleli o muzyce w kategoriach profesjonalnych. Oboje poświęcili się medycynie.
W sezonie artystycznym 2024/2025 jest Pani artystką-rezydentką Orkiestry Filharmonii Poznańskiej. W poprzednim sezonie, 2023/2024, pełniła Pani podobną funkcję w Bretanii, będąc artystką-rezydentką Orchestre National de Bretagne. Czy wie Pani, że Poznań jest miastem partnerskim Rennes, a Wielkopolska regionem partnerskim Bretanii? Można by powiedzieć, że polskie i francuskie miasto oraz polski i francuski region łączy dziś także niemiecka skrzypaczka, artystka-rezydentka… A wszystkich – łączy muzyka…
Wow, przyznaję, że nie byłam świadoma takiego wspaniałego powiązania! Być może razem z tymi dwiema wspaniałymi orkiestrami powinniśmy wymyślić jakieś wspólne przedsięwzięcie!
Rozmawiała
Anna Plenzler
Na muzyczny rynek trafia właśnie najnowsza płyta Filharmoników Poznańskich, tym razem z utworami Franza Xavera Scharwenki – Symfonią c-moll op. 60 i I Koncertem fortepianowym b-moll op. 32. Album nagrany został przez Orkiestrę Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Łukasza Borowicza, z udziałem brytyjskiego wirtuoza, znanego z niekonwencjonalnego repertuaru, zarówno romantycznego, jak i współczesnego – Jonathana Powella, a ukazał się nakładem niemieckiej wytworni cpo, na kilka miesięcy przed 100. rocznicą śmierci Franza Xavera Scharwenki, przypadającą 8 grudnia 2024 roku.
To kolejny monograficzny album z dziełami tego pochodzącego z Szamotuł kompozytora, przygotowany przez Filharmonię Poznańską. Pierwszy, wydany przez Naxos, ukazał się w 2011 roku, a znalazły się na nim: IV Koncert fortepianowy f-moll op. 82, Uwertura do opery Mataswintha, Sonata wiolonczelowa e-moll op. 46 (część II Andante religioso) oraz wybór Tańców polskich. Nagrali go: pianista Francois Xavier Poizat oraz Orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Łukasza Borowicza.
Franz Xaver Scharwenka przyszedł na świat w polsko-niemieckiej rodzinie w Szamotułach, w których spędził pierwszych kilkanaście lat swego życia.
Tu stawiał też pierwsze muzyczne kroki. Gdy miał 15 lat rodzina Scharwenków przeniosła się do Berlina, gdzie Franz Xaver ukończył gimnazjum i rozpoczął studia muzyczne. W historii zapisał się nie tylko jako znakomity kompozytor i pianista, ale także organizator życia muzycznego i pedagog.
W 1881 założył Konserwatorium w Berlinie, a w latach 1891-98 prowadził szkołę muzyczną Scharwenka Music School in New York City. W Ameryce był tak poważany, że gdy skomponował swoją jedyną operę Mataswintha, wystawiono ją w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Był także autorem Methodik des Klavierspiels, która została opublikowana w Lipsku w 1907 roku. Przyjaźnił się z Franzem Lisztem (któremu dedykował nagrany właśnie przez Filharmoników Poznańskich I Koncert fortepianowy b-moll), a także cieszył się uznaniem Johannesa Brahmsa.
Prace nad Symfonią c-moll op. 60 Scharwenka ukończył na początku 1882 roku, ale do jej premiery doszło niemal dwa lata później, 1 grudnia 1883 roku w Königlichen Akademie der Künste w Kopenhadze. W Signale für Musikalische Welt napisano wówczas: …w ogólności utwór podobał się.
W szczególności zaś piękne Scherzo i Adagio.
I Koncert fortepianowy b-moll to dzieło, które utorowała Scharwence drogę do światowej kariery. Początkowo posiadał formę dwuczęściowej fantazji, a w obecnej, znanej formie trzyczęściowej, zabrzmiał po raz pierwszy 24 kwietnia 1877 roku w Bremie. Po jego premierze, jeden z recenzentów napisał, iż utwór, podobnie jak dzieła Chopina posiada zaletę czystej pianistyczności, będąc jeszcze w dodatku świetnie zinstrumentowane (…).”
W czerwcu odbyła się światowa premiera albumu Filharmoników Poznańskich, nagranego z barytonem Samuelem Hasselhornem, pod batutą Łukasza Borowicza, z udziałem Chóru Chłopięcego i Męskiego Filharmonii Poznańskiej Poznańskie Słowiki. Od tego czasu zbiera on znakomite międzynarodowe recenzje i wyróżnienia.
Album, zatytułowany Urlicht. Songs of Death and Resurrection, wydany nakładem renomowanej wytwórni harmonia mundi, otrzymał wyróżnienia muzycznych portali i magazynów, w tym m.in. luksemburskiego Pizzicato (Supersonic), australijskiego Limelight Music, Arts & Culture (Editor’s Choice) oraz francuskich Cescendo-Magazine (Joker!), Diapazon (5 kamertonów), Forum Opera (płyta miesiąca)
Zapraszamy do lektury recenzji.
FRAGMENTY RECENZJI
PIZZICATO (Luksemburg)
wyróżnienie SUPERSONIC
„To niezwykła płyta, nie tylko za sprawą wyjątkowego – spodziewanie – śpiewu Samuela Hasselhorna, lecz również przez wzgląd na dyrygenta, Łukasza Borowicza. I choć we wcześniejszych recenzjach wielokrotnie wspominałem, iż darzę go ogromnym szacunkiem, brzmienie, jakie uzyskuje w tym programie wykonywanym z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, jest wprost nadzwyczajne (…).”
Remy Franck
Link do recenzji: https://bit.ly/3Tanhkd
LIMELIGHT MUSIC, ARTS & CULTURE (Australia)
wyróżnione EDITOR’S CHOICE
„(…) Oprócz wspaniałego śpiewu Hasselhorna z jego fenomenalnym zakresem światłocienia, inną atrakcją płyty jest pełna energii gra Orkiestry Filharmonii Poznańskiej pod wyrazistą batutą Łukasza Borowicza, świetnie oddana w najdrobniejszych szczegółach przez inżynierów dźwięku wytwórni Harmonia Mundi”.
Tony Way
Link do recenzji: https://bit.ly/4e1Rr0X
CRESCENDO-MAGAZINE (Francja)
wyróżnienie: JOKER!
” (…) Samuel Hasselhorn wykonuje tu wspaniały recital, intensywnie poetycki i tętniący wewnętrznym ogniem. (…) Zwłaszcza, że dyrygent i jego polscy muzycy podarowują mu pełną blasku orkiestrową oprawę i prawdziwą wzajemność w podejściu stylistycznym.
Dźwięk: 9 Nagranie: 10 Repertuar: 10
Interpretacja: 10”
Jean Lacroix
Link do recenzji: https://bit.ly/4cKENCo
DIAPASON (Francja)
wyróżnienie 5 KAMERTONÓW
„(…) Z każdą kolejną płytą Samuel Hasselhorn wydaje się pogłębiać swój artyzm. (…) Wymaga to innej palety kolorów, innych środków, i Hasselhorn nam takie inne barwy prezentuje. Uwodzicielski efekt jest w równej mierze skutkiem jego umiejętności słuchania orkiestry, jak i umiejętności słuchania solisty przez orkiestrę; bez tego, pieśni (Lieder) Mahlera czy pierwszoplanowy Herr Oluf Pfitznera pozostałyby martwą literą. Łukasz Borowicz, który pewną ręką prowadzi Filharmoników Poznańskich, w podziwu godny sposób dozuje brzmienia, przy czym rozległe dźwiękowe plany, jakie pojawiają się w Ich bin der Welt czy Der alte Garten, nie tracą swej siły (…)”
Sylvain Fort
FORUM OPERA (Francja)
wyróżnienie płyta miesiąca
„(…) Ukazanie wyrafinowanych barw i dynamiki, oddanie klimatu każdego utworu, a przez to stworzenie prawdziwego kontinuum emocjonalnego, to było niezwykłe wyzwanie!
Do takiego sukcesu przyczyniła się Orkiestra Filharmonii Poznańskiej, pod pełną ekspresji dyrekcją Łukasza Borowicza, która okazała się nie tylko wspaniałym, ale też uważnym partnerem, czułym na najdrobniejsze intencje solisty. Ten album jest naszą płytą miesiąca.”
Jean-Jacques Groleau
Link do recenzji: https://bit.ly/3Z3qUML
OPERA LOUNGE (Niemcy)
„(…) To, co Samuel Hasselhorn i Orkiestra Filharmonii Poznańskiej dostarczyli pod batutą dyrygenta Łukasza Borowicza, to wielka sztuka (…)
Orkiestra Filharmonii Poznańskiej oferuje Samuelowi Hasselhornowi nie tylko barwną i wielowymiarową scenerię dla jego głosu. Napędza go, kipi, komentuje, pieści. Wszystko to jest gustownie frazowane, ze starannie dobranymi tempami, pięknymi partiami instrumentów solo, takimi jak skrzypce w tytułowej pieśni Mahlera Urlicht i przyjemną precyzją. Dyrygent Łukasz Borowicz to łut szczęścia dla swojej orkiestry, a już na pewno dla współpracy z Samuelem Hasselhornem. Gdyby tylko rozpacz, śmierć i rozczarowanie zawsze tak brzmiały (…)”.
Henrike Leißner
Link do recenzji: https://bit.ly/3Xcqkd4
OPERNWELT (Niemcy)
” (…) Hasselhorn wypełnia cały zakres ekspresji wokalnej i emocjonalnej (…) i robi to z urzekającym napięciem tonalnym, nawet w najbardziej zachwycającym pianissimo. To wzrusza i zachwyca. Orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod batutą głównego dyrygenta Łukasza Borowicza akompaniuje na tym samym poziomie – z natchnioną grą, gdzie genialnie zredukowane brzmienie orkiestry Mahlera, dyskretne, owija się wokół głosu jak dobrze skrojona sukienka (…)”.
Uwe Schweikert
GRAMOPHONE (Wielka Brytania)
” (…) Wszechstronny niemiecki śpiewak wykorzystuje naturalne ciepło i polerowany rezonans swojego barytonu, aby podkreślić różne rodzaje goryczy Mahlera w Revelge i Um Mitternacht lub promienną tęsknotę fragmentów Korngolda i Zemlinsky’ego. Wrażliwa, lekka gra Orkiestry Filharmonii Poznańskiej pod batutą Łukasza Borowicza podkreśla jego związek z poezją i starannie przemyślane frazowanie (…)”. Thomas May
Link do recenzji: https://bit.ly/3AHCymp
ONLINE MERKER (Austria)
” (…) Samuel Hasselhorn znalazł prawdziwie wymarzonych partnerów w dyrygencie Łukaszu Borowiczu i Orkiestrze Filharmonii Poznańskiej, którzy bogactwem dźwięku dodają instrumentalnego smaku do bardzo ekspresyjnej interpretacji śpiewaka i pozwalają rosnąć emocjom orkiestrowym. Cały świat otwiera się, gdy dyrygent i orkiestra pozwalają nożowi Wozzecka, wyciągniętemu przeciwko Marie w świetle księżyca w nocy, błysnąć w stalowy i zabójczy instrumentalny sposób we fragmencie Wozzecka Albana Berga. (…)”
dr Ingobert Waltenberger
Link do recenzji: https://bit.ly/3XohJFs
MUSICWEB INTERNATIONAL (Wielka Brytania)
” (…) Aria Skrzypka, która kończy operę [Die Königskinder – przyp.FP], jest obietnicą życia wiecznego dla nieszczęsnej pary, a chór dziecięcy w tle powtarza Königskinder jako świadectwo, że pośmiertnie przyznano im królewski status. Cała scena jest piękna i wzruszająca, Hasselhorn śpiewa z głębokim uczuciem, podczas gdy głosy chłopców [Chóru Chłopięcego i Męskiego Filharmonii Poznańskiej Poznańskie Słowiki – przyp. FP] są tak anielskie, jak anioły, w które mają się wcielić. (…)
To płyta, do której będę wracał wielokrotnie. Śpiew jest mistrzowski, gra orkiestry doskonała, a nagranie pierwszorzędne. Będę zaskoczony, jeśli to wydanie nie będzie jednym z moich nagrań roku, gdy dotrzemy do grudnia (…)”.
Göran Forsling
Link do recenzji: https://bit.ly/3WXmMLu
1. Informujemy, że po wakacyjnej przerwie kasa biletowa Filharmonii Poznańskiej zostanie otwarta 2 września 2024 roku.
W sezonie artystycznym 2024/2025 czynna będzie:
- we wrześniu – od poniedziałku do piątku, w godzinach od 13.00 do 17.00,
- od października do czerwca – od wtorku do piątku, w godzinach od 13.00 do 17.00,
- w dniach koncertów organizowanych przez Filharmonię Poznańską w Auli Uniwersyteckiej kasa dodatkowo otwarta będzie także godzinę przed rozpoczęciem koncertu i czynna będzie do zakończenia przerwy w koncercie.
2. Zarezerwowane karnety DL i SG będzie można wykupić od 2 września.
3. Zarezerwowane karnety KP będzie można wykupić od 16 września.
4. Zarezerwowane karnety MW będzie można wykupić od 26 września.
5. Sprzedaż biletów indywidualnych w kasie Filharmonii, biletów online oraz biletów w Centrum Informacji Kulturalnej przy ul. Ratajczaka 44 rozpocznie się 16 września.
6. Melomanów, którzy posiadali karnety w sezonie 2023/2024 informujemy, że przy zakupie karnetów na nowy sezon artystyczny 2024/2025 będą potrzebne elektroniczne karnety z ubiegłego sezonu.
7. W przypadku zagubienia karnetu pobierana będzie opłata 50 zł za wystawienie duplikatu.
8. Rezerwacje biletów indywidualnych oraz zapytania dotyczące nowego sezonu przyjmujemy drogą mailową na adres: rezerwacje@filharmoniapoznanska.pl lub telefonicznie: 61 415 63 37; 61 852 22 66. We wrześniu, w godzinach otwarcia kasy biletowej, będziemy też do Państwa dyspozycji w holu Auli Uniwersyteckiej, jednakże w sprawie samej tylko rezerwacji prosimy o kontakt zdalny (mailowy lub telefoniczny).
9. Zastrzegamy sobie prawo do zmian w przedstawionym wyżej harmonogramie sprzedaży karnetów i biletów oraz zmian w harmonogramie koncertów.
Zaledwie kilkanaście dni temu odbyła się światowa premiera najnowszego albumu Filharmoników Poznańskich, nagranego z barytonem Samuelem Hasselhornem, pod batutą Łukasza Borowicza, z udziałem Chóru Chłopięcego i Męskiego Filharmonii Poznańskiej Poznańskie Słowiki, a płyta już zbiera znakomite międzynarodowe recenzje i wyróżnienia.
Album, zatytułowany Urlicht. Songs of Death and Resurrection, wydany nakładem renomowanej wytwórni Harmonia Mundi, otrzymał właśnie wyróżnienie SUPERSONIC przyznawane przez prestiżowy luksemburski portal muzyczny PIZZICATO. Na jego łamach ukazała się też recenzja pióra Remy’ego Francka.
Zachęcamy do lektury recenzji, której tłumaczenie zamieszczamy poniżej.
To niezwykła płyta, nie tylko za sprawą wyjątkowego – spodziewanie – śpiewu Samuela Hasselhorna, lecz również przez wzgląd na dyrygenta, Łukasza Borowicza. I choć we wcześniejszych recenzjach wielokrotnie wspominałem, iż darzę go ogromnym szacunkiem, brzmienie, jakie uzyskuje w tym programie wykonywanym z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, jest wprost nadzwyczajne. W żadnym innym znanym mi nagraniu Revelge Mahlera w partii orkiestry nie dzieje się tak wiele, jak tutaj. Mamy tu całe teatrum, dźwiękowy gabinet osobliwości Mahlera w pełnej okazałości! To jednak jeszcze nie wszystko: w Urlicht, orkiestra doskonale „spowija” głos, co razem z partiami instrumentalnymi zapewnia optymalny efekt, gdyż muzyka ta jest w rzeczy samej kompletna. Nie mniej fascynujący jest w tym recitalu sam głos Haselhorna: barwny i pełen dynamicznych niuansów; nie tylko precyzyjnie podaje tekst ale i porywa dramaturgią. Nie tylko przydaje Revelge pełnego napięcia charakteru; jest bezkompromisowy, co powoduje, iż wewnętrzny przymus parcia naprzód, marszu bez oglądania się na straty, wybrzmiewa jakże dojmująco. Borowicz z orkiestrą jeszcze bardziej podkreśla bezmyślność owego nakazu, który nawet kościom każe maszerować w równych szeregach. Nie mniej wciągający jest Verdorben! Gestorben! z opery Königskinder Engelberta Humperdincka, który Hasselhorn śpiewa z wielkim wyczuciem, a rapsodyczny walor bogatego akompaniamentu orkiestry nabiera pod batutą Borowicza komunikatywności i sugestywności.
Zupełnie inne dźwięki słuchacz odnajduje w Tanzlied Pierrota z Die Tote Stadt Korngolda, w której liryczny śpiew Hasselhorna idealnie łączy wdzięk i gorycz bohatera, a nam wręcz nakazuje wczuć się w los błazna.
W kolejnym utworze, Um Mitternacht Mahlera, ponownie jesteśmy świadkami pierwszorzędnego popisu, gdy Borowicz dodaje do głosu luksusowe opakowanie w postaci wspaniałej, brzmiącej pełną paletą barw orkiestry. W takim zestawieniu, Hampson i Bernstein brzmią sztucznie i nieomal żałośnie.
Hasselhorn zwraca się do śmierci w sposób wielce opanowany, heroiczny, niemal afirmatywny, pozbawiony jakiejkolwiek płaczliwości. Otacza go majestatyczny i różnorodny dźwięk orkiestry, jaki nieczęsto towarzyszy tego rodzaju retorycznym popisom, czy to u Karajana, czy u Thielemanna i Bouleza: nigdzie symbioza głosu i orkiestry nie jest tak doskonała, jak tutaj.
To samo dotyczy absolutnie fenomenalnego i emocjonującego wykonania wywodzącego się z kręgu Króla Olch utworu Herr Oluf. Urlicht Mahlera w interpretacji charakteryzującej się naturalnością i szczerością brzmi tym bardziej poruszająco.
Der alte Garten Alexandra von Zemlinsky’ego rozkwita za sprawą wspaniałej chromatyki samej muzyki, zaś fascynująca orkiestracja z pięknie przeplatającymi się liniami wokalu, powoduje, iż pieśń ta – w tym wyśmienite wokalnie i oryginalne wykonanie Hasselhorna – to czyste piękno.
Zawierający sporą dozę romantyzmu opis żołnierskiego grobu Braunfelsa jest wyraziście skontrastowany z surrealistycznym duetem Marie i Wozzecka z opery Berga. I choć Marie jest dla świata stracona z powodu morderstwa, Mahler opisuje śmierć w specyficzny sposób. U Haselhorna staje się ona czymś wręcz subtelnym i wzruszająco naturalnym. Borowicz zaś podkreśla to równie pięknie partią orkiestry. Nic nie umyka naszej uwadze, a odbiorca jest świadkiem doskonałej wręcz harmonii.
W okresie wakacyjnym (od 22 czerwca do 1 września 2024 roku) kasa biletowa będzie NIECZYNNA.
Kasa ponownie zostanie otwarta w poniedziałek, 2 września 2024 roku. Informacje o terminach i sposobie odbioru zamówionych karnetów oraz rezerwacji biletów indywidualnych umieszczone zostaną na stronie internetowej Filharmonii Poznańskiej w połowie sierpnia.
Jestem starym chłopcem i niech już tak zostanie. Gdybym był dorosłym mężczyzną, starszym panem, nie mógłbym grać. W związku z tym, że jestem starym chłopcem, mogę jeszcze emocjonalnie reagować.. Bo jeszcze ciągle chce mi się przeskakiwać w świat wyobraźni i wychodzić z niego, kiedy kończy się gra – mówi o sobie Wojciech Pszoniak w książce Małgorzaty Terleckiej-Reksnis – Pszoniak. Fragmenty.
Książka ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Poznańskiego, a jej promocja odbędzie się podczas koncertu kończącego 77. sezon artystyczny Filharmonii Poznańskiej (14 czerwca, Aula UAM, godz.19), z której orkiestra kilkakrotnie występował wzbogacając wykonywane utwory swoją aktorską narracją. Gośćmi tego koncertu będzie też żona aktora, Barbara Pszoniak oraz autorka książki, Małgorzata Terlecka-Reksnis. Książkę, w promocyjnej cenie będzie można kupić tego wieczoru w holu Auli UAM, a podczas przerwy w koncercie i po koncercie uzyskać autografy Małgorzaty Terleckiej-Reksnis i Barbary Pszoniak.
Ta fascynująca lektura to zapis spotkań i rozmów z wielkim aktorem i człowiekiem, uzupełniona archiwaliami – osobistymi notatkami aktora, listami, fotografiami udostępnionymi z rodzinnego archiwum, dzięki uprzejmości Barbary Pszoniak.
Jednym z największych atutów tego wywiadu-rzeki jest bezkompromisowość i szczerość wypowiedzi Wojciecha Pszoniaka, które skłaniają czytelnika do refleksji. Warto przytoczyć jedną z nich: Uważam, że życia nie da się reżyserować. Ci, co w to wierzą i mówią, że najlepiej być kowalem własnego losu, mylą się. Pozwalam, żeby życie mnie reżyserowało.
Wojciech Pszoniak… Wszyscy uwielbiamy jego role w takich filmach jak „Wesele”, „Ziemia obiecana”, „Danton” i „Korczak” Andrzeja Wajdy, czy „Austeria” Jerzego Kawalerowicza, niezliczone kreacje teatralne i filmowe. A jednak ten genialny aktor, gdy był nastolatkiem, chciał zostać muzykiem. Miał rodzinne tradycje – na skrzypcach grali jego dziadek i matka. Również dla niego skrzypce były pierwszym instrumentem, na którym zaczynał muzyczną edukację. Uczył się także gry na oboju i na klarnecie. Grał w orkiestrze wojskowej oraz operowej. A potem przyszły studia w PWST w Krakowie i aktorstwo, któremu poświęcił życie. Ale z muzyki nie zrezygnował – do listy instrumentów, na których grał doszedł saksofon (co wykorzystał w filmach i w teatrach), a pod koniec życia zaczął się uczyć gry na wiolonczeli.
Mieliśmy to szczęście, że Wojciech Pszoniak zaprzyjaźnił się z Filharmonią Poznańską. Na estradzie Auli Uniwersyteckiej, a także sali koncertowej Filharmonii Narodowej pojawiał się kilkakrotnie biorąc udział w naszych koncertach, które wzbogacał swoją aktorską narracją. Oklaskiwaliśmy go m.in. w Mieszczaninie szlachcicem Richarda Straussa, Djamileh Georges’a Bizeta czy Lélio, albo powrót do życia Hectora Berlioza…
Jaki był Wojciech Pszoniak jako aktor, jako człowiek? Pszoniak. Fragmenty Małgorzaty Terleckiej-Reksnis to książka, która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Jej promocja odbędzie się podczas koncertu kończącego 77. sezon artystyczny Filharmonii Poznańskiej, 14 czerwca (Aula UAM, godz. 19). Gośćmi tego koncertu będzie też żona aktora, Barbara Pszoniak oraz autorka tego wywiadu-rzeki, Małgorzata Terlecka-Reksnis. Książkę, w promocyjnej cenie będzie można kupić tego wieczoru w holu Auli UAM, a podczas przerwy w koncercie i po koncercie uzyskać autografy autorki i Barbary Pszoniak.
Urlicht – Songs of Death and Resurrection to tytuł najnowszego albumu Filharmoników Poznańskich, nagranego z barytonem Samuelem Haseelhornem, pod batutą Łukasza Borowicza. Na płycie tej usłyszeć można także glosy chłopięce Chóru Chłopięcego i Męskiego Filharmonii Poznańskiej Poznańskie Słowiki.
Światowa premiera albumu odbędzie się 14 czerwca 2024 roku, ale pierwsze recenzje już się ukazują. Poniżej recenzja Tony’ego Way’a, zamieszczona na australijskiej platformie Limelight Music, Arts & Culture, na której płyta uzyskała tytuł EDITOR’S CHOICE.
Album, z pieśniami i ariami Gustava Mahlera, Ericha Wolfganga Korngolda, Alexandra von Zemlinsky’ego, Hansa Pfitznera, Engelberta Humperdincka, Albana Berga i Waltera Braunfelsa, ukazuje się nakładem renomowanej wytwórni Harmonia Mundi.
,,Olśniewający pokaz mistrzowskiego młodzieńczego kunsztu we frapującym repertuarze. Oto wyjątkowa płyta: bez wątpienia, prezentowany na niej artysta i repertuar musieli trafić na siebie w muzycznym korcu maku.
Wzorem wielu niemieckich barytonów, 33-letni Samuel Hasselhorn podejmuje podróż ze świata klasycznej Lied uosabianej przez Schuberta i Schumanna ku bardziej egzotycznym i ukwieconym łąkom pieśni i opery post-Romantyzmu i wczesnego modernizmu.
Nagranie ukazuje go w chwili, gdy jego wokalny instrument wciąż imponuje największą, pełną brzmieniowych subtelności młodzieńczą świeżością oraz zapewnia pełną wrażliwości, inteligentną prezentację tekstu.
Weźmy, dla przykładu, wybrane przez artystę dwie pieśni z Das Knaben Wunderhorn Mahlera. Sardonicznemu potępieniu militaryzmu, Revelge, Hasselhorn przydaje narastającego poczucia dramatyzmu, umiejętnie przesycając dźwiękonaśladowczy refren ironiczną barwą. (Wersja wykonywana przez tenora Göstę Winberga w nagraniu cyklu dokonanym prze Riccardo Chailly’ego – które zebrało przecież całkiem dobre opinie – brzmi w takim zestawieniu zdecydowanie jednowymiarowo.)
Urlicht z kolei (zapewne lepiej znany w zmienionej wersji na alt pomieszczonej w symfonii Resurrection) śpiewany jest z rozbrajającą, prostą, chwytającą za serce szczerością.
Ów potencjał do wywoływania wzruszeń widoczny jest również w pozostałych dwóch pieśniach Mahlera, tym razem pochodzących ze zbioru Rückert Lieder. Wielkie wrażenie robi techniczna biegłość Hasselhorna, gdy nawiguje on przez długie frazy w niskich rejestrach w Um Mitternacht; jego głos mężnie stawia czoła surowemu majestatowi orkiestracji dla niskich instrumentów drewnianych i instrumentów blaszanych. Gdy artysta czule żegna się ze światem w Ich bin der Welt abhanden gekommen, znów mamy do czynienia z dogłębną, pozbawioną wszelkiej sztuczności szczerością, która nie pozwala słuchaczowi pozostać obojętnym.
Płyta, której podtytuł brzmi “Songs of Death and Resurrection” („Pieśni śmierci i zmartwychwstania”), niesie spory ładunek tragedii, począwszy od fragmentu z Königskinder Humperdincka, gdzie śmierć królewskich dzieci zostaje złagodzona eterycznym dziecięcym śpiewem w wykonaniu Chłopięcego Chóru Filharmonii Poznańskiej Słowiki. Surowa, seksualna przemoc znajduje zaś wielce wyraziste przedstawienie w morderczym duecie Marie (w tej roli sopranistka Julia Grüter) i Wozzecka z opery Berga.
W Herr Oluf Hansa Pfitznera archetypowy dla Lied zwiastun śmierci i pożogi, król elfów, sieje spustoszenie w dniu ślubu. (Ten zestaw utworów nie obejmuje Lorelei). Auf ein Soldatengrab Waltera Braunfela, z kolei, to uromantyczniona kontemplacja żołnierskiego grobu.
Elementy nostalgii i tęsknoty zostają pięknie powołane do życia w słynnej Pierrot’s Tanzlied z opery Korngolda Die tote Stadt oraz w cudownie zorkiestrowanej pieśni Zemlinskyego Die alte Garten.
Oprócz wspaniałego śpiewu Hasselhorna z jego fenomenalnym zakresem światłocienia, inną atrakcją płyty jest pełna energii gra Orkiestry Filharmonii Poznańskiej pod wyrazistą batutą Łukasza Borowicza, świetnie oddana w najdrobniejszych szczegółach przez inżynierów dźwięku wytwórni Harmonia Mundi.
Wracając do Chailly’ego, jeżeli macie dość lat, by pamiętać, jak zauroczyły was wokalne dodatki do jego cyklu symfonii Mahlera (takie, jak Maeterlink-Lieder Zemlinsky’ego śpiewane przez Jard van Nes i Im großen Schweigen Diepenbrocka wykonywane przez Håkana Hagegårda) ta płyta jest zdecydowanie dla was. Jeżeli jesteście młodsi, natchnie was wielopłaszczyznowe mistrzostwo jednego z najbardziej obiecujących współczesnych śpiewaków prezentującego zachwycający program, w którym zmartwychwstanie zdecydowanie góruje nad śmiercią.”
Z żalem informujemy, że 17 maja 2024, w wieku 92 lat, zmarł Ryszard Klawitter, kontrabasista Orkiestry Filharmonii Poznańskiej w latach 1956-2000. Zmarły był także wielkim promotorem muzyki: organizatorem i prelegentem niezliczonych koncertów, nie tylko w Poznaniu.
Pogrzeb Ryszarda Klawittera odbędzie się 3 czerwca o godz. 10 na cmentarzu przy ul. Lutyckiej w Poznaniu.
Najbliższym Zmarłego składamy wyrazy współczucia,
Wojciech Nentwig i Łukasz Borowicz
z zespołami artystycznymi i pracownikami Filharmonii Poznańskiej
Ryszard Klawitter fot. Antoni Hoffmann