ETR
06 lipca 2021 Muzyczne lato i Poznańscy Filharmonicy

Wyjątkowe miejsce, wyjątkowa muzyka, wyjątkowa atmosfera…  To oczywiście Kloster Chorin w Brandenburgii i odbywający się tu co roku letni festiwal muzyczny – Choriner Musiksommer. Regularnie jego gośćmi są Poznańscy Filharmonicy. 

Festiwal odbywa się w murach malowniczego pocysterskiego opactwa, częściowo będącego w ruinie. Niezwykła sceneria i akustyka tego miejsca doskonale znana jest bywalcom tutejszych artystycznych wydarzeń. Dziś prezentujemy Państwu kilka migawek z naszego koncertu, który odbył się tu w sobotę, 3 lipca. Wspomnienie dla tych, którzy minioną sobotę spędzili w Chorin, a krótka impresja dla tych, którzy być tam nie mogli… 

W Chorin, z udziałem Tomasza Darocha (wiolonczela) i Orkiestry Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Łukasza Borowicza zabrzmiały: uwertura do opery Zamek na Czorsztynie Karola Kurpińskiego, Koncert wiolonczelowy C-dur Josepha Haydna oraz I Symfonia g-moll Étienne’a Nicolas’a Méhula.

Pandemiczne obostrzenia sprawiły, że koncert zagrano dwukrotnie. Oba wykonania spotkały się z wielkim aplauzem publiczności, co wywołało bisy na obu koncertach. 

Poniżej publikujemy recenzję występu Filharmonków Poznańskich, która ukazała się w Märkische Oderzeitung.

Orkiestra Filharmonii Poznańskiej zachwyca na Festiwalu Muzyki Klasycznej w klasztorze

Kurpiński, Haydn czy Méhul – Orkiestra Filharmonii Poznańskiej przekonuje publiczność Choryńskiego Lata Muzycznego (Choriner Musiksommer) wojowniczymi dźwiękami i ogromną radością grania.

Jak na uwerturę przystało, znajduje się ona na początku konwencjonalnego programu koncertowego lub otwiera dzieło muzyczno-teatralne. Uwertura do opery Karola Kurpińskiego  Zamek na Czorsztynie z 1819 roku odpowiada obu tym wariantom, a Orkiestra Filharmonii Poznańskiej rozpoczęła nią w sobotę swój gościnny występ na 58. Choryńskim Lecie Muzycznym.

Muzycznie utwór polskiego kompozytora, oscylujący między epoką klasyczną a romantyczną, prezentuje się jako ekscytująca skrócona wersja dość banalnej fabuły z dawką grozy, omdleniami i radością ponownego spotkania. Po dramatycznym otwarciu następuje radosne oczekiwanie, dźwięki pełne sprężystej elegancji, po której następują nadciągające przykrości i bezlik skomasowanych konfliktów. Ten wachlarz emocji muzycy pod dyrekcją Łukasza Borowicza zagrali z porywającym zaangażowaniem.

I Koncert wiolonczelowy C-dur Josepha Haydna, którego partię solową Tomasz Daroch z figlarną wirtuozerią opanował już w pierwszej części Moderato, pulsuje radosną lekkością. W Adagio roztacza prawdziwie muzyczny nastrój i dobre samopoczucie, które jest niczym swobodny śpiew na strunach. Jasny ton muzykowania jego znakomicie przygotowanego „zespołu akompaniującego” pomaga również finałowi Allegro w buzująco-dynamicznym badawczym wykonaniu. Czysta radość z gry wszystkich uczestników była odpowiednio nagradzana brawami.

Z nie mniejszym zaangażowaniem interpretują fascynującą muzykę I Symfonii g-moll Étienne’a Nicolasa Méhula, ważnego kompozytora okresu rewolucji francuskiej. Ludwig van Beethoven był bardzo przejęty jego skoncentrowaną energią, co znalazło odzwierciedlenie m.in. w jego operze Fidelio. W tonacji  g-moll Francuza pobrzmiewają też echa Haydna i Mozarta. Część wstępna jest złowieszcza, pełna konfliktów i trzymająca w napięciu. Podczas gdy następujące po nim bogate w wariacje Andante ma charakter kontemplacyjny, w żartobliwym Allegro moderato pizzicato stanowi zachwycające urozmaicenie. Poznańscy muzycy z powodzeniem tropią wyrafinowanie brzmień orkiestrowych aż do bojowego finału.

Fakt, że słuchacze i muzycy mogą teraz ponownie wejść w bezpośredni kontakt słuchowy i wzrokowy, a niewidzialne prądy energetyczne między nimi mogą znowu przepływać, jest jednym z dających nadzieję wrażeń tego koncertowego popołudnia w choryńskim klasztorze, które było również przyjemne pod względem pogody.

Peter Buske 

Märkische Oderzeitung